Magdalena Fręch z trenerem

0
202

Magdalena Fręch z trenerem
Marcin: Pieniądze są drażliwym tematem właściwie w każdej dyscyplinie sportu w Polsce. W ostatnim czasie przeszły mi przez ręce trzy wywiady: z Łukaszem Kubotem, Jerzym Janowiczem seniorem (Przegląd Sportowy) oraz Paulą Kanią (Polsat Sport). Dosłownie w każdym z nich przewijały się problemy ze związkiem: albo natury finansowej albo organizacyjnej. A jeśli problemy występują w przypadku naszych gwiazd (a przynajmniej Janowicza można za takiego uznać), to i trudno oczekiwać, że w sytuacji Magdy Fręch będzie lepiej. Co nie oznacza, że nie jestem świadomy pewnych odgórnych ograniczeń i absolutnie nie zarzucam nikomu złej woli.

To może teraz o globalnym aspekcie. Ewolucje kalendarzowe, czyli obieranie wschodniego kierunku, mają dwie twarze. Ta pierwsza – wizja tradycjonalistów, dla których sercem tenisa jest ciągle przeżywająca kryzys Europa i co najwyżej szlemowe wyjazdy do USA i Australii (choć i nawet turniej u kangurów był traktowany dość lekceważąco jeszcze w czasach Connorsa i McEnroe). Wiąże się z nią sportowa atmosfera, kibice i pełne zainteresowanie mediów, ale w ostatnim czasie coraz mniej pewna stabilność finansowa. Drugą twarz odsłania natomiast Stacey Allaster, która dość równo rozłożyła akcenty (ilość turniejów) na czterech kontynentach. Można w tym miejscu zarzucać skok na pieniądze, ale jeśli takie decyzje mają zagwarantować większe pieniądze dla coraz większej ilości zawodniczek, to trudno będzie znaleźć kontrargumenty dla takich ruchów.

Nathii: Zawodniczka, która zaliczyła zjazd, to Nadia Pietrowa. Miejsce 12. na koniec sezonu 2012 i 104. obecnie.

Marcin: Do zawodniczek natomiast zawsze podchodzę z dość sporym dystansem, a jeśli wiążę z kimś nadzieję, to raczej z młodziutkimi talentami, więc Nadia Pietrowa nie zrobiła na mnie dużego wrażenia, choć fakt faktem – nie pamiętam aż tak dużego zjazdu w rankingu czołowej zawodniczki świata.

Nathii: Jeśli chodzi o młodzież, to utalentowana 17-letnia Ashleigh Barty z Australii grała bardzo mało singla, za to w deblu zaliczyła trzy wielkoszlemowe finały! Dziwne!

Marcin: Barty to jeszcze nastolatka, a dzięki wsparciu federacji pewnie gdzieś do 2020 będzie wszędzie otrzymywała dzikie karty, więc siłą rzeczy musi kiedyś ”odpalić”. Sukcesy deblowe? Z całym szacunkiem, ale w sytuacji, kiedy praktycznie wszystkie zawodniczki skupiają się na singlu, sukces deblowy nie zawsze jest relatywnym odbiciem umiejętności, czasem wystarczy dobre zgranie z partnerem i trochę szczęścia.
julia goerges