Kto jest pana największym tenisowym odkryciem?
W ubiegłym roku na kortach Santa Croce oglądałem w pierwszych rundach Chorwatkę Anę Konjuh. Byłem stuprocentowo przekonany że to rzadkiej jakości talent, chociaż w tamtym czasie nawet się nie mieściła w pierwszej setce juniorek. W ciągu kilku miesięcy awansowała na pierwsze miejsce ITF i pokonała Urszulę Radwańską w meczu Pucharu Federacji.
Jakie ma pan typy na zbliżający się wielkoszlemowy Roland Garros? Czy Sara Errani może obronić finał?
Na szczęście, los uratował nas od nudnego – z mojego punktu widzenia – finału pomiędzy Nadalem i Djokoviciem. Osobiście wolałbym tam zobaczyć Benoita Paire i Michaela Llodrę – obaj są bardzo utalentowani, a mecz mógłby być ekscytujący, gdy wspomnimy ich ostatnie utarczki słowne. Oczywiście, to się nie wydarzy.
W rozgrywkach pań postawa Sary zależy od dyspozycji Sereny Williams, Marii Szarapowej i Wiktorii Azarenki. Nie sądzę, żeby miała z nimi jakiekolwiek szanse, natomiast może pokonać każdą inną zawodniczkę. Jeśli któraś z nich odpadnie wcześniej, to Sara może powtórzyć wyczyn Franceski Schiavone i zagrać w paryskim finale dwa razy pod rząd.
Jeśli chodzi o włoskich mężczyzn, Fabio Fognini poradzi sobie najlepiej. Po pierwsze, w końcu odnajduje regularność, po drugie, lubi ważne imprezy, po trzecie, Andreas Seppi ma teraz inne sprawy na głowie niż tenis i jego ostatnie wyniki to odzwierciedlają.