Maria Kirilenko i Daniela Hantuchova na players party w Moskwie
Druga połówkę zaczynamy od cieszącej się jeszcze triumfem w Osace Samanthy Stosur, która prawdopodobnie już w ćwierćfinale może zmierzyć się z chwaloną za występ w Linzu – Aną Ivanović. Finałem w Austrii Ana urosła do faworytki turnieju i jej potencjalne spotkanie z Australijką może okazać się przedwczesnym finałem imprezy. Należy jednak też pamiętać, iż Serbka wielokrotnie pokazywała, że jej dobra forma może być złudna, przeplatając świetne występy z kompletnymi niewypałami.
W ostatniej ćwiartce znalazły się jeszcze dwie przedstawicielki gospodarzy: Kuzniecowa i Wiesnina, do których pojedynku o półfinał na pewno nie będzie chciała dopuścić Roberta Vinci, marząca o ciągle wymykającej się jej pierwszej dziesiątce rankingu. Jednak kolejny raz nie wszystko jest zależne od samej Włoszki, która nie tylko musi wygrać w Moskwie, ale liczyć również na jednoczesne odpadnięcie Woźniackiej i Stephens najpóźniej na etapie ćwierćfinału w Luksemburgu. Oba czynniki będą trudne do realizacji, zwłaszcza że Karolina odpuściła Moskwę, bo najwyraźniej ciągle jeszcze walczy o udział w turnieju pocieszenia w Sofii, w którym wystąpią zawodniczki mające na koncie wygraną w turnieju rangi International.
Wskazanie finalistek nie jest już tak oczywiste, jak miało to miejsce choćby w Linzu, ale jeśli Ana Ivanović zaprezentuje w Moskwie poziom gry w meczu z Kerber, to powinna spokojnie poradzić sobie w finale czy to z Kirilenko, czy z Halep. Szczególnie, że kolejne wpisy na twitterze pokazują, iż porażka w Linzu nie zostawiła trwałego śladu na psychice Serbki i wszystko – ambicja, motywacja etc. – wróciło już do normy.