To kolejna część motocyklowej eskapady po Rumunii. Wszystkie poprzednie części są dostępne na naszej stronie. Tym razem to typowa relacja dla miłośników serpentyn i pięknych krajobrazów.
Nocleg nad rzeką w Cerna Sat minął spokojnie, ale poranek przywitał nas dość chłodno i bardzo wilgotno. Słońce w tym miejscu nie miało szans się ukazać zza wysokich gór, dlatego bardzo szybciutko się zbieramy i ruszamy w dalszą drogę.
Jedziemy w stronę Novaci, to około 120 km krętej drogi, przez przedgórze gór Retezat. Zatrzymujemy się w kilku miejscach, aby uwiecznić piękną panoramę na zdjęciach i filmach. Dojeżdżamy do niewielkiej miejscowości Novaci, gdzie nad miastem góruje piękny biały Monaster. Tuż obok znajduje się cmentarz. Aby się do niego dostać należy pokonać dość strome schody, ale można do niego również dojechać. I co najlepsze w Wikipedii nie ma słowa o tym kościele, ani na żadnych forach. Wrzuciłam więc pierwsze zdjęcia, jako przewodnik lokalny po googlach.
Transalpina
Przed nami Transalpina, która właśnie łączy miejscowość Novaci na południu z miejscowością Sebeş na północy i przebiega przez kilka łańcuchów górskich. Liczy 148,2 km długości i jest najwyżej położoną drogą kołową w Rumunii, gdzie na przełęczy Urdele osiąga wysokość 2145 m n.p.m.
Ruch jest bardzo niewielki, pojedyncze samochody oraz motocykle więc w miarę swobodnie się jedzie. Pogoda dopisuje, chociaż im wyżej tym coraz więcej chmur pojawia się na niebie. Jeszcze 10 lat temu, była tutaj szutrowa droga, a cała transalpina była wolna od komercji.
Teraz przejeżdżając przez miejscowość Rânca, na wysokości 1600 m n.p.m. możemy zaobserwować, że rozwinął się tutaj kurort narciarski. Miejscowość położona u podnóża szczytu Păpuşa w górach Parâng, w zimie oferuje ponad pięć tras zjazdowych o różnym stopniu trudności.
Dojeżdżamy do przełęczy Vârful Mare, gdzie nieopodal znajduje się jezioro Galeșu. Stąd prowadzi szlak na szczyt Vârful Mare na wysokość 2463 m n.p.m. Przemierzamy serpentynami malowniczą krainę. Na wyższych odcinkach trasy zmagamy się z mgłą i ze sporym ochłodzeniem. Spotykamy wypasające się krowy, barany i osły chodzące luźno po ulicy. Zatrzymujemy się na chwilę, aby podładować akumulatory. Otoczenie przypomina mi Tatry Zachodnie. Trasa jest czynna od kwietnia do listopada.
Historia Transalpiny
Początki Transalpiny są niejasne. Niektóre źródła podają, że została ona zbudowana przez rzymskie legiony w czasie wojen z Dakami, inne zaś, że została odbudowana i wybrukowana przez Niemców w czasie I wojny światowej.
Istnieje również legenda, która głosi, że na przełomie XVIII i XIX wieku, każda rodzina uczestniczyła w budowie odcinka w takim zakresie na jaką było ją stać. Droga zwana „Diabelską Ścieżką”, była pierwotnie górską drogą. Pasterze przechodzili przez góry ze stadami owiec na Wołoszczyźnie. Po wielu perypetiach w efekcie końcowym Rumuńskie władze zdecydowały wystawić na aukcję remont drogi DN 67C. Prace faktycznie rozpoczęły się dopiero w 2009 roku, a inwestycja przetargowa wyniosła 1,3 miliarda lei.
Na początku prac modernizacyjnych, droga była utwardzona tylko częściowo. 15 sierpnia 2015 roku Transalpina została oficjalnie otwarta dla ruchu drogowego na części między Rânca i Obârșia Lotrului. Obecnie Transalpina posiada niemalże na całej długości nawierzchnie asfaltową, która jest w bardzo dobrym stanie.
Przełęcz Urdele
Punkt kulminacyjny trasy to przełęcz Urdele, który wznosi się na 2145 m n.p.m. i dlatego staje się najwyżej położoną drogą w Rumunii. Zatrzymujemy się tuż przed zdobyciem szczytu, chmury wiszą bardzo nisko, ale powolutku będziemy zjeżdżać do miejscowości Sebeş na północy.
Dojeżdżamy do Obarsia Lotrului gdzie zatrzymujemy się na obiad. Czuje zmęczenie, a jeszcze bardziej pragnienie. Zamawiamy sobie grillowany mix z sałatką i oczywiście piwko. Następnie ruszamy w stronę Ramnicu Valcea.
Po drodze mijamy dużą tamę hydroelektryczną Brădişor Dam na rzece Lotru, jedną z największych obiektów w Europie. Kompleks składa się z trzech elektrowni wodnych. Pierwsza i najbardziej produktywna to Ciunget, druga to Malaia, a trzecia to Bradisor, która podobnie jak Ciunget jest podziemną elektrownią.
Po przejechaniu ponad 115 km dojeżdżamy do miejscowości Ramnicu Valcea, miasta położonego nad rzeką Olt, gdzie zatrzymujemy się na noc w pensjonacie. Na miejscu na dużym tarasie rozkładamy zawilgocone śpiwory i namiot. I w klimatycznym miejscu z butelką wina planujemy kolejny dzień.