Rozczarowania

0
635

Rozczarowania

Nathii: Nie czuję się specjalnie rozczarowana żadną zawodniczką, ale na pewno zawodzi mnie polityka PZT. Niedawno pisaliśmy więcej o Magdzie Fręch, bardzo utalentowanej nastolatce. Otóż Magda w jednym z wywiadów (bodajże dla Tenis NET) powiedziała, że dziewczętom nie organizuje się zgrupowań, a chłopcom tak. W dodatku na wsparcie w podróżach na turnieje nie ma co liczyć. Jest to o tyle dziwne, że związek zatrudnia ludzi, którzy najwidoczniej za wiele nie robią. Fajnie, że rusza program Tenis 10 i że dzięki temu więcej maluchów sięgnie po rakietę. Ale co z tego, skoro najzdolniejsi z nich i tak będą musieli ją zawiesić z powrotem na kołku, bo nie ma wsparcia?

Wiadomo, wytłumaczenie takiej sytuacji jest zawsze to samo „Ministerstwo Sportu plasuje tenis za rzutkami do tarczy, a sponsorzy mówią, że tenisa nie ma w TV”. No to już wiadomo, że co najmniej ta druga rzecz nie jest aktualna. Tenis jest transmitowany przez TVP Sport, Polsat Sport, Eurosport, Sportklub, a challengery i ITF można oglądać w internecie – nawet w wysokiej jakości obrazu.

Poza tym, nie mówimy tu o zgromadzeniu funduszy dla setki sportowców, tylko dla jednej-dwóch osób (bo taka jest prawda – większość młodzieży startującej w eliminacjach do krajowych turniejów nie zapowiada się na zawodowców). Więc jeśli wśród dziewcząt mamy tylko tę jedną Magdę Fręch – a na to wygląda – to nie sądzę, żeby zgromadzenie kilkunastu tysięcy złotych na bilety lotnicze na ITFy do Sharm El Sheikh czy Antalyi stanowiło problem nie do przejścia. Tenisistka 15- czy 16-letnia ma i tak poważne ograniczenia startowe narzucone przez WTA. Nie mówimy o gigantycznych pieniądzach. Brak możliwości zgromadzenia takiej kwoty jest równie żenujący co swego czasu brak możliwości zorganizowania Janowiczowi kilku tysięcy złotych na podróż do Australii i start w eliminacjach do Australian Open – zupełnie jak byśmy mieli wtedy trzydziestu równie dobrych zawodników udających się samolotem do Melbourne.

Przecież do tego można użyć nawet platformy crowdfundingowej. Dziesięć osób płaci Magdzie Fręch po 1000 zł i Magda jedzie na kilka turniejów w roku do Egiptu, gdzie się ogrywa i gromadzi punkty. Sama mogłabym dorzucić 1000 zł. Myślę, że wielu czytelników TL albo ich rodziców również na to stać.

Zaletą bycia niezależną blogerką jest możliwość nazywania takiej urzędniczej indolencji po imieniu – to jest mentalność pani w okienku na poczcie pracującej od 8 do 15.
magdalena fręch