Serena w półfinale, Aga poza grą, w grupie białej nic nie wiadomo
Na podsumowanie turnieju i sezonu w wykonaniu Agnieszki Radwańskiej przyjdzie jeszcze czas. Wprawdzie przed meczem z Angelique Kerber Polka zapowiadała, że będzie walczyć o honor i waciki, to jednak pokazała swój najsłabszy tenis w Stambule. Zarazem zaliczyła jeden z najgorszych meczów w sezonie. Przegrała 2-6 2-6. Może nie czując się na siłach, po prostu nie utrudniała przyjaciółce walki o awans?
Radwańska cieszy się, że przed nią wakacje. Odłoży rakietę, przez 2-3 tygodnie w ogóle nie zamierza trenować, a potem pojedzie z siostrą na wakacje na plażę. Szkoda z punktu widzenia kibica, że Aga nie pokusiła się w tym turnieju o większą świeżość, bo po Pekinie miała jednak trochę przerwy, ale z drugiej strony, to był bardzo wyczerpujący sezon. W każdym ze szlemów zagrała lepiej lub znacznie lepiej niż Kvitova i Kerber (oprócz US Open, gdzie Angie też doszła do IV rundy).
Przed Stambułem, Petra pokazywała dobrą grę w Dubaju, Tokio (wygrane), niezłą w Katowicach i New Haven (finały) i na Wimbledonie (ćwierćfinał). Kerber nie zdobyła w tym roku żadnego tytułu przed Internationalem w Linzu, a naprawdę pochwalić ją można w sumie tylko za końcówkę sezonu. Agnieszka – poza wpadkami w Rzymie, Madrycie i Eastbourne – rozegrała dobry sezon – a przynajmniej lepszy od tych dwóch zawodniczek, z którymi w Stambule się słaniała. Dlatego na razie trudno mi się ustosunkowywać do konspiracyjnych teorii pojawiających się w internecie (że imprezy, że salon, że brak profesjonalnego podejścia). Trochę na zasadzie – niech pierwszy rzuci kamieniem, kto po roku solidnej pracy nie marzył w jakiś lipcowy piątek o 13.00 o wakacjach bez komórki i laptopa.
W drugim meczu grupy Serena Williams pokonała Petrę Kvitovą 6-2 6-3. Amerykanka w ten sposób jest pewna awansu z pierwszego miejsca. O drugą pozycję zmierzą się w emocjonującym pojedynku Kvitova i Kerber. Ich dotychczasowa rywalizacja jest na remis: dwa pierwsze mecze wygrała Niemka, dwa kolejne Czeszka. Może Petra jest faworytką, ale Angie też stać na zwycięstwo.
W grupie białej sytuacja jest bardziej skomplikowana.
Zmieniający się jak w kalejdoskopie mecz pomiędzy Na Li i Jeleną Janković miał tak naprawdę dwie zwyciężczynie. Tę pierwszą, oficjalną, schodzącą z kortu z tarczą Chinkę, ale także Serbkę, która dzięki wygraniu seta ma paradoksalnie znacznie większe szanse na awans do półfinału. A wszystko to za sprawą pozostałego rozkładu gier, wedle którego Janković wystarczy dopełnić formalności i pokonać Sarę Errani. Włoszka straciła definitywnie szanse na awans do półfinału, doskwiera jej kontuzja, a przecież ma w zanadrzu jeszcze turniej deblowy. Jeśli więc Serbka nie wykorzysta takiej sytuacji na awans, to wątpliwe aby udało jej się tego dokonać w przyszłości.
li na jelena janković