A co można powiedzieć o zwycięzcy w kategorii chłopców, Francuzie Maxime Hamou?
Niestety, nie było mi dane obejrzeć go w akcji, ale słyszałem, że dysponuje spektakularnym stylem, a on sam jako człowiek jest przyjazny dla kibiców. To typ walczaka (jego idolem jest Mario Balotelli). Lubi grać w golfa. Niewykluczone, że koncentracja konieczna do gry w golfa przekłada się na tenis.
Czy są inne nazwiska, które powinniśmy zapamiętać z turnieju w Santa Croce?
W pamięć wrył mi się bekhend po linii w wykonaniu finalistki, Weroniki Kudermetowej. Poziomem zaskoczył Włoch Moroni (rocznik 1998), który prowadził 5-3 w pierwszym secie, a potem zaczęły mu dolegać odciski, i przegrał mecz 6-7 1-6. Jego mama próbowała wezwać na kort lekarza, ale kiedy lekarz przyszedł, Moroni nie chciał skorzystać. Doktor był zawiedziony mamą.
Jeśli chcecie nazwisk – mogę wymienić jedno. Karen Kaczanow. Rosjanin, rocznik 1996. Bardzo mi się spodobał. To wysoki chłopak z niemożliwym do odbioru serwisem. Nie ma słabych punktów w jego forhendzie i bekhendzie, a do tego ma miękką rękę w drobnych gierkach. Zamieniłem z nim kilka słów po meczu pierwszej rundy, bo wiadomo było, że wysoko zajdzie w turnieju. Zjem swój kapelusz, jeśli za trzy lata nie będzie go w pierwszej setce.
Rozstawiony z jedynką Brazylijczyk Marcelo Zormann da Silva przegrał już w pierwszej rundzie. Czy on ma w ogóle przyszłość w tenisie profesjonalnym?
Nie wydaje mi się. Nie jest bardzo utalentowany. Ogrywał go nieznany, niski chłopiec z Włoch, notowany poza pierwszą dwusetką w rankingu juniorskim. Styl Zormanna to stanie trzy metry za linią końcową i przerzucanie piłki, czasem urozmaicone krzykiem „Daleeeee!” lub „Vamossssss!”. Fałszywa czołowa dwudziestka ITF.