A Ty dostałeś już swój list otwarty?
W życiu najgorsze są dwie rzeczy – brzydkie dziewczyny i brak dystansu do pewnych spraw. Ostatnio wybuchła kolejna internetowa sprzeczka pomiędzy Michałem Polem, a kibicami Realu Madryt. Ciężko jednak stwierdzić, czy mała grupa polskich kibiców może być tu głosem większości, ale warto pozostawić to każdemu do interpretacji. Do rzeczy Panie Macieju, do rzeczy!
Michał Pol znany jest z uwielbienia do mediów społecznościowych, a jest to miejsce, gdzie każdy może włączyć się do dyskusji. Dziennikarz odpowiedział na tweeta jednego z kibiców Realu Madryt i na jego głowę posypały się gromy:
Na polskiej stronie fanów Realu Madryt możemy przeczytać list otwarty do Michała Pola o następującej treści:
„Szanowny Panie Redaktorze,
W imieniu kibiców Realu Madryt wyrażamy oburzenie sposobem, w jaki obszedł się Pan dziś na Twitterze z jednym z kibiców Królewskich i epitetem, jakim potraktował Pan ogół sympatyków naszego klubu śledzących Pańskie wpisy na portalu społecznościowym. Uważamy, że redaktorowi naczelnemu najstarszego polskiego dziennika sportowego nie wypada w ten sposób wypowiadać się na temat grupy kibiców, której liczba w tym kraju idzie w dziesiątki tysięcy. Domagamy się równego traktowania w polskich mediach wszystkich zagranicznych klubów i szacunku wobec kibiców Realu Madryt wyrażających uzasadnione obawy co do obiektywizmu, z jakim traktuje się Królewskich w środkach masowego przekazu.
Z poważaniem
redakcja RealMadrid.pl „
Zero dystansu, zero zrozumienia samej odpowiedzi. Stwierdzenie „haladzieci” nie odnosiło się przecież do WSZYSTKICH kibiców Realu Madryt, tylko do specyficznej jej części. MP miał prawo nazwać tego internetowego kibica w ten sposób, bo ze swoim tekstem odnośnie Neymara wyskoczył jak Filip z konopi. Czy w pierwszym tweecie Pola była coś obraźliwego? Niesmacznego? Oczywiście że nie, więc odpowiedź tego marnego osobnika można uznać za jeszcze marniejszą prowokację.
Ta sama strona wydała obszerniejszy wpis na temat całej sytuacji, ale szkoda to przytaczać. Pisanie o tym, że kibice Realu są w Polsce traktowani jako gorsza jednostka, jest niedorzeczne.
Nie wiem dlaczego tak jest, ale polscy kibice hiszpańskich gigantów (brzmi, jak brzmi) są śmiertelnie poważni i biorą się za małe internetowe wojenki. W wydaniu wyspiarskim wygląda to całkowicie inaczej. Wiadomo, idiotów nie wyplenisz, ale tam poziom wielu kibiców znacząco przekracza poziom podłogi. Tam każdy potrafi żartować sobie ze swojego trenera, piłkarzy, a nawet z samych siebie. W wersji polsko-hiszpańskiej wszystko odbierane jest jako atak.
W całej tej sytuacji strona RealMadrid.pl ośmieszyła się jeszcze bardziej, a w internecie „beka” będzie toczona jeszcze przez kilka dni. Gdyby cały ten list nie powstał, to cała sprawa rozeszłaby się po kościach.